Młyny demokracji mielą powoli, ale skutecznie.

Odbyła się druga rozprawa w Sądzie Rejonowym w Białymstoku za niezgodne z prawem odwołanie mnie z funkcji dyrektora Zespołu Szkół. Pomimo rozstrzygnięcia nadzorczego Wojewody Podlaskiego na moją korzyść, gmina nadal idzie w zaparte. Ciekawostką jest również to, że już inna osoba pełni funkcję dyrektora. Poprzedni p.o. dyrektora uczestniczył w sprawie jako obserwator :). Chyba nie wytrzymał parcia – ale o tym jeszcze napiszę. To,że nie jestem przywrócona na stanowisko, nawet skomentowała sędzia prowadząca sprawę. Łatwo jest wydawać pieniądze publiczne na toczące się postępowania, pewnie gdyby musieli zapłacić ze swojej kieszeni, to zastanowiliby się czy warto. Na szczęście weszło nowe prawo o odpowiedzialności urzędników za swoje błędnie podejmowane decyzje.

Niestety na rozprawie, nie słuchano żadnych świadków z uwagi na to, że pełnomocnik reprezentujący gminę nie był w stanie stwierdzić, na jakim etapie jest sprawa przed sądem administracyjnym, czy nadano jej sygnaturę i jaką, a także, że sąd używając języka właściwego dla sali sądowej i zważając na powagę miejsca, w jednoznacznie negatywny sposób odniósł się do poziomu zaprezentowanego przez stronę pozwaną w tym postępowaniu. Litościwie przemilczę słowa, które wówczas padły. Z jednej strony utwierdziło mnie to w przekonaniu, że moje roszczenia są zasadne i zostaną uwzględnione, a z drugiej strony czułam się jakoś nieswojo obserwując, na jak niskim poziomie prowadzona jest obsługa prawna naszej gminy.