“Między ustami a brzegiem pucharu”

“Między ustami a brzegiem pucharu”

W ostatnich dniach ukazały się artykuły w prasie lokalnej w wydaniu papierowym i internetowym o intrygujących tytułach: “Nie każdy może pełnić obowiązki dyrektora” (wyd. papierowe) i “Choroszcz. Polityka zmiotła dyrektorkę Zespołu Szkół. Wkroczył wojewoda” (wyd.internetowe). Niestety, nie dano mi możliwości wypowiedzenia się – Pani redaktor do mnie nie dotarła. Trochę dziwi mnie ta sytuacja, należy zadać pytanie: Co z tą niezależnością prasy?

Artykuł wzbudził jak zwykle wiele kontrowersji co jest widoczne w wypowiedziach forumowiczów. Nawet nauczyłam się rozróżniać posty zdesperowanych osób ze szkoły jak i pracowników urzędu. Lubię je czytać, często nawet bawią mnie do łez wypowiedzi sfrustrowanych ludzi – ale takie czasy. Łatwiej jest wypowiedzieć się anonimowo, niż podawać swoje prawdziwe namiary. Ale co się dziwić, mówienie prawdy w dzisiejszych czasach nie koniecznie się opłaca. Doświadczam tego na sobie, a to najlepsza szkoła życia. Śledzę również sprawy osób w podobnych do mojej sytuacjach (mam na myśli znane procesy lekarzy) i wniosek nasuwa się sam: Ktoś, kto ma czyste sumienie, nie ukradł przysłowiowej “złotówki” i ma trochę kasy może walczyć o swoje. Trochę długo to trwa, ale jak ma się dobrego adwokata, to można liczyć jednak na sprawiedliwe rozstrzygnięcia. W końcu po to stworzono prawo. I właśnie o tym świadczy kolejne rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody (już drugie) na moją korzyść. Pragnę zaznaczyć, że nie jest to żadna opcja polityczna, bo jestem osobą bez przynależności partyjnej i cenię to sobie szczególnie. To co robię, to po prostu dochodzenie do prawdy, bo nic innego mi nie zostało, a nadal wierzę w sprawiedliwość.

Tworzenie prowokacji, które generowały konflikty (o których wkoło mówi grupa inicjatywna), nigdy nie były i nie są moją mocną stroną – wręcz brzydzę się nimi. A prawo jest prawem i osoby pracujące zwłaszcza z młodzieżą, wychowujące przyszłe pokolenia powinny je nie tylko stosować, ale i same świecić przykładem. Cały czas zastanawiam się:  jaki może być konflikt na linii dyrektor – nauczyciel? Otóż proste – kiedy zwrócisz uwagę, że nauczyciel nie jest na dyżurze, co jest jego obowiązkiem – konflikt. Jeżeli są skargi uczniów i rodziców na niesprawiedliwe ocenianie i faworyzowanie jednych, a drugich traktowanie inaczej – konflikt. Spóźnianie się do szkoły i niepunktualne wychodzenie na lekcje – konflikt. Reakcja dyrektora w takiej sytuacji to konieczność.

A jeśli nauczyciel nie przychodzi do szkoły, a w tym czasie wykonuje inne czynności zarobkowe np.  sędziuje mecze (zdecydowanie za większe pieniądze) w godz. swojej pracy i w kolejnym dniu przynosi zaświadczenie ze stacji krwiodawstwa, że miał dzień wolny (bo mu się należy) – to już mega konflikt. Pozostawiam to bez komentarza, tak jak i te artykuły prasowe – bo co tu komentować :)

Drodzy nauczyciele, kto Wami tak steruje? Zacznijcie myśleć samodzielnie. Kilka osób chciało załatwić swoje partykularne interesy zarówno z gminy, jak i ze szkoły. Wy jesteście tylko pionkami w grze. Głowa do góry nie macie się czego obawiać z mojej strony. Wyciągnijcie z tego tylko odpowiednią lekcję. A wszystkim wytrwałym polecam film “Zapach kobiety” . Czyżby taką szkołę burmistrz i jego świta chcą tworzyć? (końcowe sceny filmu – na szczęście prawda zwycięża).