Ta szkoła wiele pamięta…

KRONIKARZ się uspokoił (a może bardziej pasuje przestraszył – na razie sprawa odwoławcza w prokuraturze o udostępnienie IP komputera kronikarza i nie tylko jego, a także zniesławienie dyrekcji (w okresie przedwyborczym) oraz nauczycieli. Pojawiają się kolejne dowody w sprawie – np. spreparowane pismo do NIK (Najwyższej Izby Kontroli). Zrobiło się jakoś dziwnie – czegoś zaczyna brakować, to czego mi brakuje to tylko PRAWDY (za dużo kłamstwa wokół, z którym nie mogę się zgodzić).

Jest sobie szkoła – jedyny zespół szkół, więc łatwo skojarzyć, podległy pod organ prowadzący (gmina), ale co zrobić, gdy kierująca szkołą jest niepodległa (czytaj niepokorna) i wymagająca (nie tylko od siebie), a do tego bardzo to w sobie ceni (i u innych także).A tak na marginesie nigdy nie lubiłam pantofli :), zawsze wolałam szpilki.

W 1999 roku kiedy powierzono mi stanowisko tworzenia gimnazjum (początek reformy – o tym będzie w kolejnych wątkach) jednym z pierwszych i chyba najtrudniejszych zadań było dobranie sobie kadry: w zasadzie rozdzielenie nauczycieli na pracujących w SP i w G – to były początki zespołu szkół, w skład którego wchodziła szkoła podstawowa i gimnazjum (6 oddziałów klas pierwszych) …i tak to się zaczęło. Kogo wybrać? – ludzie, z którymi pracowałam wiele lat jako jedna z nich byli mi znani, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Tworzyliśmy wspólnie piękną historię nowo powstającej szkoły, wiele nowatorskich programów, projektów, ciekawych wyjazdów (o tym będę pisała także w kolejnych wątkach, dokumentowała zdjęciami i filmami by nie poszło w zapomnienie). Szybko mijały lata, dochodziły i odchodziły kolejne roczniki oddziałów gimnazjalnych. Trzeba było zatrudniać nowych nauczycieli, a także personel pomocniczy (to też będzie ważny wątek). Mam satysfakcję, że dzięki mnie wielu nauczycieli i innych pracowników szkoły znalazło pracę. Główna zasada, którą się kierowałam to kwalifikacje, rozmowy wstępne z kandydatami – z reguły trudny wybór, bo zawsze było ich wielu. Dziś mogę powiedzieć, że co do większości się pomyliłam.

Moi drodzy, pierwszy cios przyjęłam w piątek 21 stycznia (dzień przed feriami), głosowanie RP zwołanej na wniosek burmistrza o przedstawienie wyników kontroli gminnej skończyło się na czytaniu paszkwili (donosów) tworzonych przez związkowców i nie tylko. Widocznie za dobrze wyszły inne kontrole, finanse w porządku, a czegoś się trzeba było uczepić – skończyło się głosowaniem o odwołanie mnie z funkcji dyrektora. Co prawda wniosek wpłynął we czwartek (ok. 15.00) podpisany przez 3 nauczycieli – nie ma jak to załatwić „w białych rękawiczkach”, po co samemu odwoływać. Jednak podjęcie decyzji (14 dni) i jej konsekwencje musi wziąć na siebie burmistrz. – tym bardziej, że o opinie już wcześniej zadbano, z tego co „szumią wierzby” są niekorzystne dla mnie – ja natomiast wiem o tych korzystnych, ale o tym później :) Głosowanie wypadło miażdżąco: za odwołaniem 29, przeciwko 10 (to są Ci Wielcy Nauczyciele, którzy nie dali się omamić – bardzo im DZIĘKUJĘ, na szczęście, w każdym zawodzie trafiają się diamenty.

Kulisy ważnych wydarzeń nie tylko z życia szkoły w kolejnych wątkach…cdn.