Konflikt interesów…

Zawsze lubiłam układanki z klocków Lego – składanie ich wymagało niezwykłej precyzji, a przede wszystkim wymagało myślenia – efekt końcowy zawsze wzbudzał zachwyt. Obecnie składam inne „klocki” i efekt końcowy jest równie imponujący. Zaczęło się wszystko w 2007 roku, kiedy to upływała kolejna kadencja i szef poprosił mnie na rozmowę. Wtedy to dowiedziałam się, że przedłuża mi kadencję bez konkursu, ale nie akceptuje obecnej wówczas wicedyrektor – nie powiedział dlaczego. Zasugerował, abym spytała ją sama i tak też uczyniłam. Znam powód od danej osoby – i to dobrze, bo gdyby powiedział to ktoś inny, nie uwierzyłabym. To jest pierwszy klocek mojej układanki.

Do tego dołączyły się następne – to były osoby, którym proponowałam stanowiska wicedyrektorów (3 osoby) i to są dziś najwięksi moi wrogowie:)Chyba dopiero dotarło do nich, że nie wykorzystali swoich „pięciu minut”. Jeden z nich nawet powiedział, że pewnie będzie tej decyzji żałował – i widocznie przyszedł ten czas:) Ci „malutcy” nie umieją tego ukryć, a tak na marginesie-nawet dzień dobry nie mówi i tacy mają wychowywać następne pokolenia?

Potem to już tylko science fiction – klocki ożyły. Zadziałał mechanizm sterowania i podporządkowywanie sobie jednostek – nad tym czuwała osoba z zewnątrz. Jak w komunie – rozkładanie organizacji od wewnątrz, a ludzie słabi są podatni na takie działania. Do tego wszystkiego doszedł niż demograficzny i lęk o pracę. Lęk ma każdy, jest on naturalnym elementem naszego życia. Potem zastosowano techniki intensyfikacji lęku:- rozgłaszanie różnych wieści z reguły fałszywych, n-le zaczęli pisać paszkwile i donosy. W przypadku środowiska zintegrowanego, a takie było przez 8 lat – trzeba było czasu, aby grupę rozwalić (zajęło im to ponad 2 lata). Dalsze działania polegały na podawaniu informacji prawdziwych i nieprawdziwych („informacji szeptanych”). A na deser zostawiono temat wprowadzania zmian organizacyjnych (niewtajemniczonym powiem, że zbliża się układanie arkusza organizacyjnego na kolejny rok szk. – przydział etatów) – puszczanie szczurów o reorganizacji, nikt nie wie kto „poleci”. Spowodowało to u części ludzi walkę pomiędzy sobą o utrzymanie się. Donosicielstwo kwitło – paszkwile wysyłano do wielu różnych instytucji, a potem to już nieustanne kontrole. Ten sam efekt osiąga się, kiedy ogłosimy, że będą awanse „wyścig szczurów” – w końcu za skuteczne donoszenie w poprzednim ustroju zawsze należały się stołki. Wykorzystano już istniejącą wrogość pomiędzy ludźmi – nastąpiło. skłócenie środowiska o różnym wyznaniu religijnym (ale o tym później). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w tym ferworze walki niektórzy nauczyciele zapomnieli o swoich codziennych obowiązkach. Efekt ich pracy w ocenie rodziców i uczniów (ankiety i wywiady grupowe) będzie niedługo dostępny dla wszystkich w raporcie końcowym sporządzonym przez zewnętrzną instytucję (Kuratorium Oświaty) i niestety nie wypadł korzystnie dla tej grupy zawodowej. Po oficjalnym zakończeniu ewaluacji w obszarze „Procesy” odeślę zainteresowanych do zapoznania się w całości z raportem.
Szkoda mi tylko młodzieży, nikt w tym ferworze walki o nich nie myśli, fundując im i rodzicom tanią sensację w tak ważnym dla nich okresie – zaczyna się czas przygotowywania szkoły do egzaminów gimnazjalnych i maturalnych, ale włodarze miasta nie muszą o tym wiedzieć, po co zaprzątać sobie głowę niepotrzebnymi rzeczami…