Perfidna gra…

List otwarty nawet mnie nie zdenerwował, cała para gminy zamiast w rozwój idzie w walkę ze mną, nawet odczuwam satysfakcję, że taki mają orzech do zgryzienia. Jaka musi być determinacja oficjeli gminnych w walce o stołki, skoro posługują się nadal takimi metodami. Czego się tak boją? Czyżby trochę trupów w szafie? Gratuluję wytrwałości, ale trefiliście na trudnego partnera.

A tak na marginesie, co kryją teczki akt osobowych, oczywiście moich. Są dwa różne zestawy: oryginał w sądzie, a drugi mniej obszerny w gminie. Na szczęście posiadam fotokopie obydwu egzemplarzy, niestety zdecydowanie różnią się od siebie.

Na początek przedstawiam jeden dokument, który ma się jak przysłowiowa „pięść do oka” – ciekawe, kto był jego twórcą, bo nawet obecna p.o. dyrektora Danuta M. jego nie zna, Ja się domyślam kto jest autorem, ale to kolejna sprawa dla prokuratury. Żeby było ciekawiej, to pod numerem 211 w mojej teczce znajdują się aż trzy dokumenty, ten trzeci to koperta z wysłania anonimu – skorzystano z usług poczty w Białymstoku. Osoba prowadząca teczki nie zna rozporządzenia i wpina co jej się podoba, ale odpowiedzialności niestety nie uniknie – Pandora otworzyła puszkę z nieszczęściami…

Zastanawiam się jaki PAPA SMERF tym wszystkim steruje, ale myślę, że w demokratycznym kraju i do tego dojdziemy. Zapraszam do lektury jednej z kart wpiętych do moich akt osobowych.

Akta